sobota, 7 grudnia 2013

5

Hym... wiem dawno nic nie napisałam, więc przepraszam i zapraszam na kolejny kawałek dziwnej historii, która służy wyłącznie do spożytkowania mojej zboczonej wyobraźni. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Uh... jak zimno.- stwierdziłem, wchodząc do jego domu i zgrzytając zębami.
- No, za ciepło to nie jest. Ale to tylko trochę śniegu przecież.- stwierdził- zamykając drzwi.- Lubię śnieg i zimę.- dodał po chwili.
- Ja nie lubię. Może dlatego, że mało miałem z nią do czynienia.- powiedziałem wieszając swój płaszcz na wieszaku.
- Paryska zima jest łagodna więc nie narzekaj.- uśmiechnął się łagodnie.
- No, ok, ok.... Zrobię herbaty. - stwierdziłem i poszedłem do przestronnej kuchni, która nie miała mi już żadnych tajemnic.
Duże, jasne pomieszczenie. Chwyciłem za czajnik, nalałem do niego wody, odstawiłem na miejsce, włączyłem. Wyjąłem 2 kubki, herbatę. Po chwili herbata była już gotowa, poszedłem do salonu, gdzie spodziewałem się, że będzie. Tak jak się spodziewałem siedział na swoim ulubionym miejscu koło rozgrzanego kominka. Podałem mu kubek z herbatą i usiadłem naprzeciwko w zupełnym milczeniu patrząc w płomienie w kominku.
Strasznie lubię te dni, kiedy mnie do siebie zabiera. To trochę jakby jest urlop.... Jednak lata codziennych igraszek, zrobiły ze mnie erotomana... Zastanawiam się dlaczego on nie chce... Przecież wiem, że nie zabiera mnie do siebie od tak.. Przecież jakby chciał to mógłby ze mną zrobić wszystko na co miałby ochotę, przecież za mnie płaci, tak? Tego właśnie nie rozumiem. Może on nie chce mnie zmuszać czy coś....
Kocham go oczywiście, on może nie do końca, ale zależy mi na nim... Jest miły, kochany i opiekuje się mną, a nie musi... Musi tu być jakiś haczyk.... Może się czymś martwi?
Spojrzałem na niego, był wpatrzony w płomienie. Odwrócił twarz w moją stronę, uśmiechnął się, upił trochę herbaty.
- Coś się stało?- zapytałem.
-Nie.- spojrzał lekko zaskoczony- Dlaczego pytasz?
- Jesteś jakiś nieobecny.
- Może trochę zamyślony, ale to nic ważnego. Nie przejmuj się.- uśmiechnął się i wstał z fotela.- Idę się wykąpać, a potem spać, hmm.?- dodał z chytrym uśmiechem- jest już późno, więc Tobie też radzę się szykować spać. Jutro znowu tam wracasz....
- Yh... wiem...
- A tak właściwie powiedz mi jedno.- oparł się o futrynę drzwi- Dlaczego stamtąd nie odejdziesz?
- Bo to jest jedyny zawód w jakim mam szansę, że w ogóle coś... zarobię? Nie mam wykształcenia, ani nic. Wyjdę stamtąd i co pójdę na wystawę na plac Pigalle?
No, może masz trochę racji, ale przecież bym Ci pomógł.- podszedł do mnie i spojrzał na mnie- Gdybym poprosił ojca na pewno znalazłby jakąś fuchę dla Ciebie w swojej firmie, a mieszkać mógłbyś na razie ze mną.
- Nie chcę Ciebie wykorzystywać.
-Ej..- przykucnął i spojrzał mi w oczy.- Popatrz mi w oczy i słuchaj. Nie wykorzystujesz mnie, tak? Ja sam chce. Zresztą ja też mam coś w zamian. Zależy mi na Tobie i chcę Ci pomóc. Więc pomyśl nad tym. A jak będą Cię szukać czy coś, to pozwiemy ich do sądu. Pamiętaj, że masz do czynienia z niespełnionym prawnikiem w ciele spełnionego artysty - to jak? Przemyślisz, to?
- Tak. Dziękuję Ci Michael.
- Nie masz jeszcze za co.- wstał- No to ja idę się wykąpać.
Wyszedł z salonu, ja posiedziałem jeszcze chwilę i też poszedłem do drugiej łazienki się wykąpać. Po jakimś czasie leżałem już w łóżku przytulony do jego piersi.

*******
Obudziłem się, przeciągnąłem, odwróciłem głowę w jego stronę. Nie było go obok mnie. Zachciało mi się pić więc wylazłem z łóżka i poszedłem do kuchni wziąłem trochę soku. Wracając do sypialni dyskretnie rozejrzałem się za nim. Nie było go nigdzie na parterze. Wszedłem na piętro i zauważyłem nikłe światło lampki w jego "gabinecie". Drzwi były otwarte więc zajrzałem. Stanąłem w drzwiach i przypatrywałem się mu przez chwilę podczas szkicowania. Momentalnie odłożył szkicownik i wziął się za stertę papierów na jego biurku. zaczął je przeglądać, układać. Stałem tam przez kilka minut, po czym cicho spytałem.
- Nie możesz spać?- odwrócił się.
- Tak jakoś.
- Chodź spać.- podszedłem do jego fotela- Nie lubię spać sam, wiesz dobrze.- uśmiechnął się i pociągnął mnie na swoje kolana.
- Miałem trochę inny pomysł...- uśmiechnął się zalotnie.
- Heh, a jaki?- spytałem z niewinnym uśmieszkiem.
- Sądzę, że może Ci się spodobać.- otarł nos o moją szyję.- To jak wchodzisz w to?- mruknął pod moim uchem. Usiadłem okrakiem na jego kolanach lekko się ocierając o jego tors.
-Widzę, że spodobał Ci się ten pomysł.- zaśmiał się i namiętnie pocałował moje usta. Jego dłonie od razu wplątały się pod moją koszulkę głaszcząc moje plecy, natomiast moje dłonie powędrowały trochę w innym kierunku, niemal od razu wsunąłem dłonie w jego bokserki pobudzając jego męskość. Na co dostałem odpowiedź.
- Komuś widzę się tu śpieszy.- szepnął mi do ucha.
- W końcu po codziennych figlach mam większe potrzeby prawda?- zaśmiałem się cicho i od razu zrzuciłem z niego koszulkę i począłem lizać jego tors, zjeżdżając coraz to niżej. W końcu znajdując się na wiadomej wysokości wstrzymały mnie jego ręce i głowa kiwająca na "nie". Też pokiwałem głową tyle, że na "tak" i wyjąłem jego członka i odpowiednio się nim zająłem. Przez lata wprawy nie musiałem wcale długo czekać na oczekiwany efekt. Oblizałem lubieżnie usta przesunąłem plik kartek na biurku i oparłem się o niego. W ułamku sekundy dotykałem gołymi plecami blatu biurka, a gorące dłonie  pieściły moje również  rozpalone i głodne dotyku ciało. Jego język penetrował moje usta, co jakiś czas trącając o mój język. Zdjął ze mnie ostatnią część tego co robiło mi za piżamę, poślinił swoje palce i wsadzał je we mnie co jakiś czas dokładając następny. Po krótkiej chwili palce zastąpił swoim członkiem wchodząc we mnie do samego końca. Wolna już dłoń zajęła się moim członkiem, którą poruszał zgodnie z ruchem swoich bioder. Głębokie, spokojne ruchy doprowadzały moje ciało do szału, a jego pocałunki wzmagały jeszcze bardziej tę rozkosz. Wreszcie jego ruchy stały się nieco szybsze, jeszcze dokładniejsze, trafiające zawsze w najczulszy punkt. Z każdym ruchem przechodziła przeze mnie fala przyjemności, kończąca się coraz głośniejszymi stęknięciami. Nie wytrzymując już doszedłem z głośnym stękiem, jednak on wciąż kontynuował. Poruszał się nadal w poprzednim tempie, po kilku pchnięciach na nowo wiłem się w z rozkoszy z czego byłem naprawdę pod wrażeniem.  Przyśpieszał coraz bardziej  ruchy swoich bioder jak i ruchy dłoni zaciśniętej na moim członku. Teraz głośne odgłosy rozkoszy słychać było w całym pustym domu. Jednym mocnym pchnięciem zakończył nasze igraszki, obydwoje zdyszani, całujący się w uścisku.
- Kocham Cię.- wyszeptał.
- Ja Ciebie też.
_________________________
Mam nadzieję, że nie zostanę zabita XD