piątek, 27 marca 2015

10

Obudził mnie jego cichy głos i podejrzane nieco zabiegi. Byłem przytulony do niego, a on głaskał mnie po brzuchu. I cichym głosem powtórzył pytanie: - Śpisz jeszcze?
Przeciągnąłem się i mruknąłem zaspany : - Nie... Już nie. - odpowiedziałem z uśmiechem.
- To w takim razie -  Dzień dobry. - powiedział i ucałował mnie w głowę.
- Masz jakieś plany na dzisiaj?
- W sumie to nie. A dlaczego pytasz? - spytał nieco prowokującym głosem.
- Ty już dobrze wiesz dlaczego. Na co on tylko się uśmiechnął i zaczął mnie delikatnie całować. Wtuliłem się w niego jeszcze bardziej głaszcząc przy tym jego wyrzeźbiony brzuch. Najwyraźniej zachęcony mruknął między krótkimi pocałunkami. Zaczął całować moją szyję, obojczyk, potem tułów.... Kiedy nagle zadzwonił jego telefon. Z początku to ignorował, ale w końcu nie wytrzymał, poderwał się i odebrał z głosem jakby go do trumny mieli wciągnąć. Mruknął tylko "Mhm.. Będę za 1,5 godziny?"
- Kto to?- spytałem.
- Christina... Mam być w Paryżu jak najszybciej.  I do tego w garniturze najlepiej...  Znowu mam się ubierać w sztywniacki fraczek. - zaśmiał się, cmoknął mnie w czoło i wywlókł się z łóżka.
- Ciekawe po co ten garnitur... - dodałem.
- Też jestem ciekaw. Nie wiem co ona wymyśliła, ale... Mimo wszystko załatwia mi te wszystkie wystawy. Może znowu coś wyżebrała.- zniknął w swojej "szafie" i po chwili wrócił z dwiema koszulami - niebieska czy grafitowa? - zapytał.
- Ym.. grafitowa? - odpowiedziałem niepewnie wychodząc z łózka.
- No dobra to biorę tą. - stwierdził i znów zniknął w szafie.
Ja natomiast zszedłem na dół zrobić kawy. Akurat się zaparzyła kiedy wszedł do kuchni ubrany w czarne spodnie, marynarkę, koszulę i krawat w kolorze burgundu. Gdy to zobaczyłem zacząłem się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - spytał
- Zdejmij ten krawat.. - odpowiedziałem.
- Dlaczego? - spojrzał na krawat.
- Nie pasuje. Za bardzo rzuca się w oczy.
- No dobra.. - zdjął krawat i dodał - Ale tak ogólnie może być, prawda?
- Jeszcze nie. - podszedłem do niego i rozpiąłem kołnierzyk jego koszuli.- Teraz lepiej.
- Serio? - spytał śmiejąc się.
- Mhm. Teraz to bym Cię chętnie z tego rozebrał. - zaśmiałem się.
- Napaleńcu Ty mój.- stwierdził nadal  śmiejąc się.
- Mhm.- mruknąłem kiwajac głową.
- A to ciekawe... - odparł po czym mnie pocałował. - A teraz wybacz mi, ale muszę już jechać. Wrócę pewnie koło wieczora.
- Yh.. wiem, wiem... Będę cierpliwie czekać. - dodałem śmiejąc się.
- No ja myślę. - i wyszedł śmiejąc się.
Pokiwalem mu jeszcze z okna
Uwielbiam jak ma taki dobry humor. W ogóle ostatnio jest jakiś inny. W sumie wszystko jest już inne. Traktujemy siebie zupełnie inaczej niż przedtem. Z początku się go bałem, on był surowy i zimny. A teraz? Nie wyobrażam sobie co by to było jakby teraz od tak zniknął. W każdym bądź razie nie wiem co on czuje, ale ja go kocham. Nic nie poradzę, że szybko się zakochuję i przywiązuję do ludzi. W sumie to dziwne jak na moje pochodzenie... Przez 19 lat żyłem w miejscu jednej wielkiej rozpusty i za razem bólu i cierpienia. Teraz to nawet nie myślę o tym miejscu, nie chcę tam wracać... Nigdy. Czasem myślę tylko o kilku osobach, które tam są i nadal się tam męczą. Chciałbym, żeby też znaleźli stamtąd wyjście na zawsze.
Dalej rozmyślając ubrałem się i wyszedłem do ogrodu i usiadłem na kamiennych schodkach nagrzanych od słońca.
Jak tu przyjemnie i ciepło, pomyślałem wygrzewając się. Siedziałem tak przez dość długi czas czekając niecierpliwie na wieczór. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. W końcu poszedłem do domu i posprzątałem. Kiedy skończyłem było już po południu włączyłem telewizor. Nawet nie zorientowałem się kiedy usnąłem. Obudził mnie dopiero dźwięk odkładanych kluczy. Przetarłem oczy i spojrzałem na niego z uśmiechem. On odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie lekko. - I jak tam? - spytałem.
- Nawet dobrze.  Tym razem nie wystawa, a byłem gościem. Zgaduj gdzie. - zasmial się siadając obok mnie.
- Nie mam pojęcia.- wzruszyłem ramionami.
- Académie Royale de Peinture et de Sculpture ( Krolewska akademia malarstwa i rzeźby - od autora). - odparł z dumą.
- Naprawdę? Ale zrobiła Ci niespodziankę. - usiadłem wygodniej.  Opowiadaj jak było. - patrzyłem na niego zaciekawiony.
- No zrobiła i to dużą. Nic wielkiego w sumie. Trochę tam pogadałem ze studentami. Ogólnie fajne doświadczenie.  A wiesz co było najlepsze?-  patrzył na mnie przez cały czas.
- Co takiego? - wtrąciłem.
- Nawet nie musieli mnie przedstawiać sobie wyobraź.  A i w przyszłym tygodniu jedziesz ze mną do Paryża. - uśmiechnął się szeroko.
-Naprawde? Ale po co? - nieco się zaniepokoiłem.
- Spokojnie jedziesz ze mną na wystawę.- usmiechnal sie uspokajająco.
- Te wszystkie godziny  spędzone w klatce jednak nie poszły na marne. - odetchnąłem z ulgą.- Pewnie jesteś głodny, prawda? 
- Jeśli to można nazwać głodem to tak.- uśmiechnął się dość znacząco.
- Przestań... - zawstydzilem się lekko.- Najpierw coś zjesz. - wstałem i poszedłem do kuchni. Od razu usłyszałem kroki za sobą. Ledwo zdążyłem dojść do kuchennego blatu kiedy poczułem jego ciało, dotykające moich pleców. - Nie jestem głodny. - usłyszałem jego niski głos. - Chcę Ciebie. - owiał moją szyję swoim ciepłym oddechem. 
- Przecież nie mogę Ci zabronić. - odpowiedzialem bardzo cicho.
- Możesz w każdej chwili. Powiedz, a przestanę. - pocałował lekko moja szyje. Nie opieralem się, nie powiem żebym tego nie chciał. Polubiłem jego dotyk nawet bardzo.  Szybkim ruchem odwrócił mnie twarzą do niego od razu całując mnie namiętnie. Dotykał mnie bez przerwy w tym samym czasie odciągnął mnie od blatu, ciągnąc w stronę sypialni. Pech chciał, że potknął się na pierwszym stopniu i wylądował na mnie, przygniatajac  mnie do schodów. - Nic mi nie jest.- zasmialem się cicho. - A Tobie?- pokiwal tylko przeczaco głową od razu, ściągając ze mnie koszulkę.  Nie pozostalem  mu dłużny zaczynając go rozbierać. Uwielbiam patrzeć na jego ciało. Jest cholernie seksowny.  Szybko zostałem pozbawiony ubrania zresztą on też. Całowaliśmy się długo i namiętnie, dotykając bez przerwy. Czułem jego podniecenie. Ocieral się o mnie lekko.  Po dłuższej chwili takich pieszczot już nie wytrzymalem. - Wejdź we mnie, proszę. - szepnąłem kiedy miałem na to okazję. Nawilzył swojego członka śliną i rozchylił moje nogi. Sekundę później poczułem jak napiera na mnie, wdzierając się do mojego wnętrza. Mimowolnie jęknąłem cicho czując chwilowy dyskomfort, który zniknął bardzo szybko. Wystarczyło, że mnie pocałował. Gdy trochę się rozluźniłem wykonał kilka powolnych ruchów biodrami, wchodząc we mnie coraz głębiej. Stopniowo przyspieszył do średniego tempa, a ja chciałem po prostu sprawić mu jak najwięcej przyjemności dotykając go i całując. Sam czułem szybko narastające podniecenie, które szybko mną zawładnęło. Wiłem się pod wpływem każdego jego ruchu. Tak on jest cudowny... We wszystkim jest idealny. Nie musiał nawet dotykać mojego członka, żebym czuł ogromną rozkosz. On zresztą też musiał być juz mocno podniecony, słyszałem jego ciężki oddech, ciche stęknięcia. Minęła dłuższa chwila i poczułem w sobie jego gorące nasienie. Zawsze to podniecało mnie najbardziej. Właśnie to przelało szalę rozkoszy sprawiając, że szczytowałem. W tej samej sekundzie nasze języki splotły się w namiętnej zabawie.


Szaleniec. Ale tylko mój. Przynajmniej na razie....