Leżę sobie obok niego, przytulony do jego boku, moja głowa spoczywa na jego piersi. On głaszcze mnie po głowie. Nie odzywa się, ja też nie. Myślę sobie o Paryżu. Ciekaw jestem co dzieje się z Shanem, z Michaelem...
Nagle zapytał:
- Nie śpisz już, prawda?
-Nie. A dlaczego pytasz?
- Tak, ot.
- Mhm. - mruknąłem bardziej się do niego przytulając.
- O czym tak myślisz?- spytał półszeptem.
- Tak o różnych rzeczach.
- Tęsknisz za nim co? - zadał kolejne pytanie.
- Ale za kim?
- Za Michaelem.
- Może trochę. - odpowiedziałem krótko.
- Ja powiem Tobie, że też mi go brakuje.
- A mogę się o coś zapytać?- podniosłem głowę patrząc na jego twarz.
- Możesz. - odpowiedział z kiwnięciem głowy.
- Skąd Ty go właściwie znasz?- zapytałem dość niepewnie.
- To długa historia.- wytłumaczył wstając z łóżka
- Ja mogę posłuchać. Oczywiście, jeśli chcesz mi to opowiedzieć.
- Mogę w sumie to opowiedzieć, tylko... Tylko nie chcę - zakończył temat znikając za drzwiami łazienki.
Kompletnie zgłupiałem z tego wszystkiego. Wyczołgałem się z łóżka, ubrałem, poszedłem do kuchni nadal myśląc o tym co mi opowiedział. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem miskę i zacząłem robić naleśniki - standardowe śniadanie. Że jemu się nigdy one nie znudzą, aż dziwne. Po kilku minutach przyszedł do kuchni, ubrany, ogolony i pachnący. Czuć było z daleka. Postawiłem przed nim talerz z naleśnikami, dżem i kawę, nieśmiało usiadłem przy tym stoliczku z kubkiem kawy. Spojrzał na mnie spode łba i zapytał:
- Co się tak patrzysz, he?
- Nic, tak po prostu.
- Mhm. - mruknął w odpowiedzi.
- Dużo masz dzisiaj pracy?
- Tak, zjem śniadanie i idę.
- Aha. - odpowiedziałem zaglądając do kubka.
- Nie będziesz się chyba aż tak nudził.- odparł wstając od stolika. - Zawsze możesz trochę, no wiesz, ogarnąć tutaj.- i poszedł do swojej pracowni.
Faajnie, teraz to ja tu tylko sprzątam, tak? Już nic, a nic się dla Ciebie nie liczę? Nawet jako zabaweczka? Owszem wiem, ze ja tez tu mieszkam mogę posprzątać, ale ostatnio jest jakiś nieswój. Coś go trapi, a ja nie wiem co. Chciałbym go jakoś wesprzeć czy coś, ale co ja mogę? Jestem tylko zabawką, towarzyszem. Własnie co ja mogę.
Czyli tak, mój dzień ograniczy się do sprzątania i nudzenia się. Za jakiś czas zajrzę do niego i zapytam czy czegoś nie potrzebuję. A potem się zobaczy. Może coś się w nim obudzi, może...
Wstałem ze stołka, oblazłem cały dom w poszukiwaniu porozrzucanych brudnych ubrań. Trochę się nazbierało. O dziwo wszystko czarne. Wpakowałem do pralki, włączyłem. Zszedłem do kuchni, posprzątałem. Po niecałej godzinie wszystko było ogarnięte. I, i co? I co mam teraz robić? Nudzić się nie wiadomo jak długo. Spojrzałem na zegarek jest 11. O 13 idę zapytać czy czegoś nie chce. Może to trochę dziwne, ale ja się nim przejmuję i to bardzo. Ja od zawsze miałem i będę mieć takie coś, że jak ktoś okaże mi choć trochę troski czy dobroci to cholernie się martwię i za wszelką cenę chcę się odwdzięczyć.
Usiadłem na kanapie i zacząłem wpatrywać się w okno. Jednak nawet tam nie było nic ciekawego. Tak przeskakując myślami z jednego na drugie i znowu zacząłem za dużo myśleć. Kiedy wybudziłem się z tego całego transu było grubo po 2 popołudniu. Poczłapałem pod drzwi pracowni, lekko zapukałem i uchyliłem drzwi.
- Nie przeszkadzam? - spytałem.
- Nie, nie. Wejdź. - machnął na mnie ręką.
- Nie potrzebujesz czegoś? - spytałem, opierając się o ścianę za jego plecami.
- To zależy o co pytasz.- spojrzał na mnie przelotnie.
- Coś do picia? Może głodny jesteś?
- W sumie to nie potrzebuję chyba nic. Może jedynie trochę towarzystwa. Zresztą Ty też się pewnie nudzisz.
- Ano, prawda. Nudzę się tutaj potwornie, zwłaszcza jak znikasz tu na całe dnie.
- Nie moja wina, taką mam pracę.
- Sam ją wybrałeś.
- Nie.- zaprzeczył.
- Tak.
- W takim razie skoro ja sam ją sobie wybrałem to Ty swoją również. - dodał.
- Ale Ty to co innego, Ty masz do malowania talent.
- Ty też masz talent do "tego".- odparł akcentując to JEDNO słowo.
- Jesteś okrutny.- machnąłem ręką.- Zresztą i tak czuję się jak dziwka.
- Przecież ja Cię źle nie traktuję. - spojrzał na mnie i odłożył pędzel.
- Yhym, co nie zmienia faktu, że jestem Twoją zabawką, dziwką i tyle.
- Mówisz, że traktuję Ciebie jak dziwkę? - spytał zaskoczony.
- pokiwałem głowa na "tak".
- No patrz.- wstał ze stołka i chwycił mnie za ramię.
- To boli.- spojrzałem na niego z grymasem.
- No co, podobno traktuję Cię jak dziwkę.- niemalże syknął i pociągnął mnie do korytarzyka.
- Co Ty robisz? - spytałem przestraszony idąc za nim po schodach
- Dopiero teraz potraktuję Cię jak dziwkę. - skręcił do sypialni dla gości ciągnąc mnie za sobą.
- Eee..? - wydałem z siebie niezidentyfikowany dźwięk, po czym zostałem dosłownie rzucony na łóżko. Nie wiedzieć skąd on to miał, ale moje nadgarstki zostały przykute do metalowej ramy łóżka w błyskawicznym tempie. Gwałtownie wpił się w moje usta brutalnym pocałunkiem w międzyczasie moja koszulka została podciągnięta do góry, przeciągnięta nad głowę, bardziej krępując mi ramiona. Z przerażeniem w oczach patrzyłem na niego, na co on niewzruszony jednym ruchem przewrócił mnie na brzuch. Szybko zdjął ze mnie resztę odzieży, a po chwili poczułem paznokcie wbijające się w moje pośladki. Rozszerzył moje uda, rozsunął moje pośladki i bez wahania wszedł we mnie gwałtownym ruchem. Głucho jęknąłem z bólu. Pojedyncze łzy ściekły po mojej twarzy, dalej czując rozrywający ból i tarcie. Chwycił mnie mocno za włosy przyciągając moją głowę do tyłu. Zamknąłem na chwilę oczy chcąc się rozluźnić. Po dłuższej chwili ból trochę zelżał na zmianę mieszając się z podnieceniem. Nadal z zamkniętymi oczami w pełni się jemu oddawałem, czułem jego każdy ruch nie tylko przez gwałtowne ruchy biodrami, ale również czułem, że pod wpływem jego ruchu, całe łóżko przesuwa się to w przód to w tył. Postanowiłem się skupić na jednym, żeby nie płakać z bólu. To co wydaje się przyjemne tak naprawdę z każdym głębszym ruchem sprawiało ból. Pod wpływem każdego ruchu jego bioder wydawałem z siebie głośne jęki, którymi próbowałem stłumić to nieprzyjemne uczucie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zaczynało mi się to podobać. Ta cała szarpanina, ostry seks. Zawsze wolałem odważniejsze propozycje, ale nie żeby zaraz jechać na sucho bez żadnych skrupułów. Podczas tego krótkiego rozmyślania coś się zmieniło, wylądowałem teraz na plecach z podwiniętymi mocno nogami, nadal tkwił we mnie, wbijając się jeszcze mocniej, głębiej i szybciej. Sam objąłem go udami w pasie popychając go w rytmie jego ruchów, czując już tylko cudowną rozkosz. Cały drżałem, wiłem się pod nim, niemalże skomląc o więcej. Nie trwało to już długo, jęknąłem przeciągle szczytując. On sam kończąc to pocałował mnie już mniej brutalnie. Nadal będąc w moim ciele spojrzał w moje zamglone oczy i skomentował zdyszanym półszeptem
- Odnoszę wrażenie, że Tobie się to podobało, prawda?
Skinąłem tylko lekko głową na co on znów mnie pocałował.
Jak bedziesz miala wene, to dokoncz to... bo to jest gejalne ;-;
OdpowiedzUsuń