Co ja mam ze sobą zrobić? Mam już dość tego wszystkiego, ciągłego "upokarzania" mnie, wykorzystywania, ranienia itd. Ciągłe "zlecenia" i ogólna atmosfera tego miejsca, jest dobijająca. Codziennie rano budzę się obolały z nadzieją, że kiedyś stąd wyjdę na zawsze i nie wrócę. Do tego wciąż mam w głowie twarze kilku osób, co też nie daje mi żyć. W jakiś dziwny sposób wciąż mam nadzieję, że zobaczę znów ta twarze, a zwłaszcza jedną...
Od kilku dni myślę o tym jednym mężczyźnie, miał w sobie coś specyficznego, nie był też jakiś agresywny, więc może dlatego. Przy rzeczywistości trzymał mnie tylko on mój najlepszy przyjaciel.
Dziś zaczyna się weekend jednak dla nas nie jest to miły czas zabawy i odpoczynku. Dla nas jest to największy kocioł.
Zbliżał się wieczór wiec standardowo wszyscy zebraliśmy się w "saloniku". Usiadłem obok niego i zacząłem rozmowę. Rozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach, jednak po jakimś czasie przerwał nam nasz "szef" wołając go do siebie. Porozmawiał z nim chwilę i wrócił do mnie.
- Czeka Cię dzisiaj ciekawy wieczór.- powiedział kręcąc lekko głową.
- Nie rozumiem...
- Chodź.- wyciągnął rękę w moją stronę.- Czeka Cię "specjalny pokoik", a ja mam tam z Tobą siedzieć dopóki facet nie przyjdzie.
- "Specjalny pokoik"?- przełknąłem głośno ślinę.- Specjalny pokoik i do tego facet? To jakieś żarty?
Już raz tam byłem i nie chcę tam iść.
-Chodź, nie będzie tak źle.- uśmiechnął się nieznacznie.- Wiem co czujesz, przecież też tam byłem. No chodź.- skinął na mnie ponaglającym ruchem.
- Boję się...- odpowiedziałem idąc za nim.- A tak właściwie dlaczego Ty idziesz tam ze mną?
- Bo..
- Bo..? -spytałem wystraszony.
- Mam Cię przygotować w pewnym stopniu.-dokończył otwierając drzwi.
- Em.. zaczynam się poważnie bać... - stwierdziłem rozglądając się po "sali tortur"- A powiedz mi jeszcze, czemu masz mnie pilnować?
- Mam po prostu dotrzymać Ci towarzystwa.
- To jakie tortury mnie dzisiaj czekają?- usiadłem na czymś co zastępuje łóżko.- Ścianka czy co?
- Nie wiem, ja wiem tyle, że mam Cię przywiązać do ramy i zawiązać oczy.
- Czyli tortury..?- spytałem lekko zaniepokojony.
- Nie bój się, przecież nic Ci nie może zrobić tak? A teraz chodź, bo pewnie niedługo przyjdzie.
Niechętnie wstałem, zdjąłem z siebie koszulkę i buty. Podszedłem do ściany, na której rozstawiony był metalowy stelaż. Shane przypiął skórzanymi paskami moje nadgarstki, po czym zawiązał mi oczy przepaską.
- Nie bój się tak, cały się trzęsiesz.- cicho powiedział.
- Łatwo Ci mówić.- pogłaskał mnie po ramieniu.
- To na mnie już pora. Mam nadzieję, że trafiłeś w dobre ręce.- wyszeptał i szybko wyszedł.
Byłem lekko mówiąc przerażony. Nie lubię takich sytuacji i takich zabaw. Mimo każdorazowej umowy, że nie mogą nas boleśnie okaleczyć i tak zawsze się boję. Po krótkiej chwili po zamknięciu się drzwi na swojej szyi poczułem ciepły oddech mężczyzny. Mruknął coś cicho pod nosem i szepnął spokojnym głosem wprost do mojego ucha:
- Nie bój się tak, przecież nic Tobie nie zrobię.- delikatnie pocałował moją szczękę.- Nie bój się mnie.- uspokajająco pogłaskał moje włosy i wpił się w moje usta, całując mnie głęboko. Jego dłonie wędrowały po moim wychłodzonym torsie, czułem każdy dotyk dziwnie delikatnych dłoni. Poddawał delikatnej pieszczocie każdy kawałek mojego torsu, schodząc coraz niżej. Poczułem dłoń wsuwającą się pod moją bieliznę, mimowolnie pozwoliłem mu na to. Oderwał się od moich ust i począł całować mój brzuch, w międzyczasie pozbawił mnie reszty mojego ubrania pozostawiając tylko opaskę na oczach. Jego dłonie gładziły wewnętrzną stronę moich ud raz po raz zahaczając o moje przyrodzenie. Dość niespodziewanie poczułem jak jego język sprawnie począł pieścić moją męskość. Nie potrzebowałem wiele czasu, żeby dojść. Przelotnie mnie pocałował i odpiął moje ręce, po czym nakazał:
- A teraz wypadałoby się odwdzięczyć nie uważasz słodziutki?
Instynktownie wiedziałem co zaraz nastąpi więc posłusznie uklęknąłem, po omacku zlokalizowałem jego męskość, dłonią przejechałem wzdłuż niej zatrzymując się chwilę przy jej czubku wyczuwając pod palcami kolczyk. Oblizałem wargi po czym zacząłem ssać jego przyrodzenie. Jego dłoń na mojej głowie nadawała tempo moich ruchów, raz po raz przytrzymując mnie w miejscu przez chwilę. Kiedy już skończył pociągnął mnie za włosy prostując na nogach, odwrócił mnie i popchnął na leżankę. Upadłem kolanami na podłodze i z twarzą w materacu. Dosłownie w ułamku sekundy poczułem jego dłonie na moich pośladkach i jego penisa wdzierającego się we mnie. Wydałem z siebie stłumiony jęk w materac, a moje ciało ogarnął ból. Od razu zaczął się we mnie poruszać, coraz to bardziej je pogłębiając, raz po raz zmieniając tempo. Ból szybko przestał doskwierać, ustępując miejsce przyjemności, mężczyzna chyba bardzo się starał, niemal za każdym razem perfekcyjnie trafiał w najczulszy punkt, sprawiając, że powoli traciłem kontrolę nad sobą. W końcu nie wytrzymałem i szczytowałem z głośnym jękiem, on zaraz po mnie, wstał i zdjął opaskę z moich oczu, odwróciłem się i zobaczyłem jego twarz.
Wiedziałem, że to on, może to śmieszne, ale poznałem go po kolczyku.
Pochylił się nade mną i spytał:
- Zdradzisz mi swoje imię?
- Iker.- wyszeptałem nieśmiało.
- Śliczne masz imię.- uśmiechnął się.- Resztę też masz piękną. Może to nie jest zbyt zgrabny komplement, ale miłe były jak dla mnie te chwile spędzone w Twoim towarzystwie.- powiedział po czym ubrał się. Na odchodnym dodał. - Mam nadzieję, że jutro będziesz mógł chodzić.
Szczerze? Też mam taką nadzieję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz